- Niedawno usłyszałem o waszym projekcie, skąd pomysł na jego realizację?
- Mówiąc szczerze, na muzyce się nie znam, natomiast stwierdziłem, iż potrzebna jest nam pieśń „echt” po śląsku. Motywowane to było tym, że większość śląskich szlagierów to mieszanka różnych języków, a nie ma takich, które w stu procentach skupiają się na godce śląskiej.
- Jak wyglądało realizowanie projektu od strony organizacyjnej? Bo przypuszczam, że tworzyliście ten teledysk czysto amatorsko, z pasji?
- Dokładnie tak. To pomysł małej grupki aktywistów. Ja stworzyłem tekst piosenki, gdyż w pisaniu czułem się najlepiej. W korekcie pomagało mi dwóch językoznawców z województwa śląskiego, za śpiew odpowiedzialna była Ania Janik (z powiatu kędzierzyńsko-kozielskiego), a za wideo i montaż lider Stowarzyszenia Opowiadamy Mateusz Pawełczyk (z powiatu oleskiego), który z wykształcenia jest filmowcem. Za ścieżkę melodyjną byli odpowiedzialni Paulina Polewaczyk oraz Mateusz Gancarczyk.
- Co było dla was największym wyzwaniem podczas realizacji tego projektu? Podejrzewam, że sporo trudności mieliście ze spotkaniem się, bo mieszkacie w różnych zakątkach Opolszczyzny.
- Owszem, trudno było spotkać się w jednym terminie, w jednej lokalizacji, by spiąć projekt w całość. Natomiast wymagające były poszukiwania aktorów do teledysku. W tej kwestii najbardziej liczyłem na swoje najbliższe otoczenie, jednak grubo co do tego się pomyliłem. Ostatecznie po dodaniu ogłoszenia w internecie odezwało się do nas czterech młodych chłopaków z Opola.
- Skąd pomysł, by teledysk nakręcić na Górze św. Anny?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 22 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze