- Panie Pawle, dzięki Pana staraniom w 1964 roku została założona Ochotnicza Straż Pożarna w Pietnej. Jaki jest początek tej historii?
- W latach sześćdziesiątych byłem naczelnikiem w OSP Żywocice, ale w 1962 roku ożeniłem się i przeprowadziłem do Pietnej. W tamtych czasach wioska należała do gminy Żywocice, której naczelnikiem był Jerzy Kłosek. Zaczął mnie namawiać, abym swoje doświadczenie zebrane w Żywocicach wykorzystał i założył jednostkę w Pietnej. Zgodziłem się i tak 20 maja 1964 r. podczas zebrania z przedstawicielami gminy wybrano zarząd. Werner Schneider został prezesem, a ja naczelnikiem. Niestety Wernerowi nie dopisywało zdrowie i po krótkim czasie jego urzędowania stanowisko objął Kurt Jaschik. Zebraliśmy dwudziestu strażaków, którzy mieli w sobie dużo pasji i chęci do działania.
- Mieliście wtedy swoją siedzibę? Jak wyglądało wyposażenie straży?
- Naszą siedzibą było pomieszczenie gospodarcze przy szkole podstawowej. Tam mieliśmy kilka wiader i w zasadzie początkowo to było tyle. Z biegiem czasu dzięki wsparciu komendanta powiatowego straży pożarnej Józefa Dietricha otrzymaliśmy pierwsze mundury i inne najpotrzebniejsze rzeczy. Byłem w tamtym czasie członkiem rady gromadzkiej i dużo wysiłku włożyłem w to, aby gmina zakupiła dla nas pompę „czterysetkę”. Wtedy zaczęły się wyjazdy do pożarów i co roku braliśmy udział w zawodach strażackich, podczas których zawsze stawaliśmy na podium. Natomiast wóz strażacki nasza jednostka otrzymała po wielu latach, kiedy już musiałem zrezygnować z mojej funkcji ze względu na problemy zdrowotne.
- Jeśli przez te wszystkie lata nie mieliście samochodu, to jak jeździliście z tą pompą i w jaki sposób wyglądało alarmowanie, skoro nie było syreny?
- Rolnicy wtedy mieli swoje dyżury i to oni byli wcześniej powiadamiani, że będzie wyjazd i wtedy zabierali nasz sprzęt i dowozili na miejsce. Jeśli chodzi o alarmowanie, to były wyznaczone w wiosce domy, w których gospodarze mieli trąbki sygnałowe, podobne do tych używanych przez leśniczych. Kiedy było zagrożenie, trąbili na zbiórkę. Później zaczęliśmy używać syreny ręcznej.
- Swoją funkcję naczelnika OSP Pietna pełnił pan przez osiemnaście lat.. Czy straż zawsze była Pana pasją?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 14 sierpnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze