- Podczas XXIII Światowych Igrzysk dla Osób po Transplantacji w Perth w Australii dokonała Pani czegoś niesamowitego. Udało się Pani zdobyć aż pięć medali w pływaniu - złoto, trzy srebra i brąz. Spodziewała się Pani takiego rezultatu?
- Od około czterech lat należę do Polskiego Stowarzyszenia Sportu po Transplantacji. Na podstawie wyników uzyskanych na ogólnopolskich igrzyskach osób po transplantacji i dializowanych zostałam powołana do kadry. W sierpniu 2022 roku wzięłam udział z reprezentacją Polski w Igrzyskach Europejskich w Oxfordzie, tam udało się trzy razy stanąć na podium. Rywalizacja w Oxfordzie stała na bardzo wysokim poziomie, więc co tu dużo mówić, występ na igrzyskach światowych dostarczał mi skrajnych uczuć: sportowego stresu oraz wielkiej radości z nowego doświadczenia. Na samych zawodach stres zszedł ze mnie po pierwszej konkurencji, ale pięć medali? Marzył mi się chociaż jeden (mąż obiecał mi nagrodę za medal, więc motywacja była). Oprócz jednej konkurentki z Wielkiej Brytanii nie znałam pozostałych zawodniczek. Najbardziej obawiałam się Australijek, Kanadyjek i reprezentantek USA z powodu samego zaplecza technicznego (przepiękne baseny o długości 50 metrów to tam standard) oraz sporej kadry trenerskiej w każdej dziedzinie. Okazało się jednak, że ciężkie i systematyczne treningi pod okiem trenera Wojciecha Stanka dały bardzo dobre rezultaty, mogłam zawalczyć i przełożyło się to na ilość zdobytych medali. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć.
- Jakie uczucie towarzyszyło Pani, kiedy wracała do Polski z garścią medali?
- Uczucie „wow!” i wzruszenie jednocześnie. Przede wszystkim byłam dumna z tego, że dałam radę wystartować i ukończyć wszystkie pięć startów. Sportowo cieszyłam się również z czasów, teraz mam nowe odniesienie. Nie obyło się bez błędów się na dystansie 50 metrów, ale to przez emocje. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że dałam z siebie wszystko, byłam dobrze przygotowana, a włożony wysiłek zaowocował takim sukcesem, o jakim nie śmiałam marzyć.
- Spodziewała się Pani takiego powitania na Lotnisku Chopina w Warszawie, kiedy wróciła Pani z igrzysk? Wiem, że było to bardzo emocjonujące spotkanie z fanami sportu. Jak Pani wspomina ten moment?
- Nie spodziewałam się takiego przywitania, chyba nikt z nas się nie spodziewał. Do tej pory nie zdarzyło się, żeby naszą reprezentację tak pięknie i hucznie przywitano jak tym razem: rodzina, przyjaciele, znajomi, kibice oraz telewizja, radość i łzy. Trochę oszałamiające doświadczenie.
- Takie osiągnięcie wymagało z pewnością dużo pracy. Ile czasu poświęca Pani w swoim życiu na sport?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 13 czerwca - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze