- W naszych rozmowach podkreślał Pan kilkukrotnie, że na Śląsku zamieszkiwała ludność o różnych narodowościach. Nie byli to tylko Polacy i Niemcy, prawda?
- Dzisiaj wiele mówi się na temat niemieckości tutaj, na Śląsku Opolskim. Owszem, sam uważam siebie za Niemca mieszkającego w Polsce, ale warto też wspomnieć, że w niektórych miejscach wciąż żywe są wpływy morawskie i czeskie. A o tym mówi się coraz rzadziej. Moja babcia posiadała w swoim domu obraz Praskiego Dzieciątka Jezus (cz. Pražské Jezulátko), które mieści się w kościele Panny Marii Zwycięskiej w Pradze. Obecnie ten święty wizerunek wisi w moim domu. Przed wojną ludność ze Śląska zasadniczo nie pielgrzymowała do Częstochowy, czyli do cudownego obrazu Czarnej Madonny. Popularne natomiast były pielgrzymki do Czech. Po dziś dzień znam jeszcze osoby, które dobrze rozumieją język czeski i potrafią się nim posługiwać.
- Obecnie niewiele mówi się o losach Żydów mieszkających na Śląsku no i na terenie Krapkowic. Temat trochę przemilczany…
- Odnoszę wrażenie, że na Śląsku nadal tabuizuje się temat Żydów i ich losów podczas II wojny światowej i po niej. W trakcie wojny byli oni zwożeni tu, do Krapkowic i okolic, gdzie zmuszani byli do wykonywania przymusowych prac. Byłem wtedy młodzieńcem, który widział tamte zdarzenia na własne oczy. Zdarzało się, że wraz z rówieśnikami udawaliśmy się w okolice wówczas jeszcze nieistniejącej starej stacji kolejowej w Otmęcie, gdzie spotykaliśmy wracających z przymusowych prac Żydów. Generalnie nie można było im pomagać, ale serce się krajało na widok tego, jak bardzo byli wygłodzeni.
- A mimo to pomagaliście?
- Pilnujący ich wartownik miał świadomość, że chcemy tym biednym ludziom pomóc. Myśmy kradli buraki i pod nieuwagę wartownika częstowaliśmy nimi Żydów. Oni jedli te warzywa bez jakiejkolwiek obróbki, często nawet z ziemią. To pokazywało, jak ogromny głód musiał im doskwierać. Ci ludzie byli nam za to bardzo wdzięczni.
- Jak wyglądała sytuacja Żydów po wojnie?
Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 16 maja - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze