- Nie każdy dziś wie, że jeszcze w latach 60. XX wieku we wszystkich kościołach odprawiana była msza święta w tradycyjnym rycie trydenckim. Czym charakteryzowała się ta liturgia i dlaczego po kilkuset latach jej sprawowania postanowiono ją zreformować?
- Do 1970 roku we wszystkich rzymskokatolickich kościołach świata msza była odprawiana identycznie: jednakowy język (łacina), jednakowe modlitwy, śpiewy, jednakowe gesty. Chodziło o to, by katolik, gdziekolwiek na świecie wchodzący do kościoła na mszę, czuł się jak u siebie, żeby wiedział, że bez względu na miejsce przebywania istnieje jeden, katolicki Kościół. Obrządek mszy obowiązujący do lat 60. XX w. kształtował się w Rzymie przez setki lat. Serce mszy, tzw. kanon, był obecny już w IV w., co pozwala nam mówić o przynajmniej 1600-letniej nieprzerwanej tradycji. Tak odprawiana msza miała wyrażać wieczność i niezmienność Boga, Jego majestat i chwałę. Ten starożytny rytuał w XVI w. sobór trydencki nakazał odprawiać w całym zachodnim Kościele, stąd niekiedy dziś pradawną rzymską mszę nazywa się nieco mylnie trydencką. W latach 60. XX w. papież Paweł VI w ślad za zgromadzonymi na II soborze watykańskim biskupami doszedł do przekonania, że rzymska msza jest zbyt odległa od mentalności współczesnego człowieka. Uznał, że za mało angażuje zgromadzonych wiernych. I tak rozpoczęły się prace nad ułożeniem nowego mszalnego porządku.
- Wzrastał ksiądz w Kościele posoborowym, w czasie gdy niezwykłą popularnością cieszyły się oazy dla dzieci i młodzieży, a także inne grupy religijne, które z łaciną miały raczej niewiele wspólnego. Skąd zatem ten powrót do tradycji?
- Długo żyłem w przekonaniu, że msza, odprawiana w jej obecnym kształcie, tak właśnie była celebrowana od zawsze. Gdy dość przypadkowo dowiedziałem się, że to nieprawda, byłem mocno zdziwiony, ale i zainteresowany. Zagłębianie się w temacie, poznawanie nie tylko przebiegu, ale i znaczenia, symboliki poszczególnych części mszy było fascynujące. Uświadomiłem sobie, że stara msza to taka, jaką odprawiali święci papieże, św. Antoni, św. Tomasz z Akwinu, św. Jan Vianney, za tę mszę ginęli męczennicy, że w tej mszy uczestniczyli moi dziadkowie, pradziadkowie. Byłem tym tak przejęty, że uznałem, że i ja chcę należeć do ich grona.
- Miłośnicy dawnej liturgii skupiają się w Opolskim Środowisku Tradycji Łacińskiej. Czym właściwie jest ta grupa?
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Ziemi Opolskiej z 26 stycznia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze