- Miałem już kiedyś przyjemność rozmawiać z Tobą na temat Twoich pierwszych, dużych sukcesów sportowych. Zakończył się kolejny sezon kolarski. Powiedz mi, jaki to był czas?
- Sezon kolarski, który zakończyłam, był dla mnie, można powiedzieć, słodko-gorzki. Szczerze nie do końca wierzyłam, że uda mi się jeszcze w drugiej połowie sezonu podciągnąć, widząc, jak wychodziły mi poprzednie starty, z których nie byłam do końca zadowolona. Na szczęście nie zabrakło mi optymizmu i zawalczyłam do końca.
- Kiedy pierwszy raz wystartowałaś?
- Pierwszy start miałam dopiero w kwietniu, czyli trochę późno, bo przeważnie ściganie zaczyna się na początku marca, a dla niektórych nawet i dużo prędzej.
- Wiosną pojechałaś do Krynicy Zdrój na zawody.
- Tak, tam odbył się Puchar Polski w kolarstwie górskim MTB XCO. Trasa nie była łatwa pod względem fizycznym i technicznym, a na dodatek dopiero dwa dni wcześniej stopniał śnieg, więc było bardzo mokro, wręcz można było robić błotne bałwanki. Zajęłam wtedy czwarte miejsce w orliczkach. Nie był to zły wynik jak na pierwszy raz. Miejsce tuż za podium, więc do medalu nie było aż tak daleko. Później trochę się „przeliczyłam”, bo w następnych zawodach zaczęłam znów zajmować czwarte miejsce. Niby nieźle, ale później zaczęłam się tym miejscem za podium trochę… nudzić.
- W czerwcu niestety zdarzył się wypadek…
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 13 grudnia - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze