Do naszej redakcji zadzwonił mieszkaniec Krapkowic, aby podzielić się swoją opinią:
- Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że moje przekonania polityczne i to na jaką partię głosowałem nie ma tutaj żadnego znaczenia, chciałem zabrać głos tylko na temat tego, w jaki sposób przebiegają wizytacje szefa partii PiS – mówił czytelnik (imię i nazwisko zastrzeżone do wiadomości redakcji). - Tak się złożyło, że akurat w tym dniu byłem w Kędzierzynie-Koźlu, choć w innym – prywatnym - celu. Mam już szósty krzyżyk na karku i sporo w życiu widziałem, ale takiej obstawy jeszcze nigdy! Już od godziny 15.00 – na długo zanim pan prezes przyjechał – dzielnica Azoty była otoczona takim kordonem policji, jakby to sam papież miał się pojawić. Sprawdzano, kto gdzie jedzie, w jakim celu, policjantów było śmiało licząc około setki, a ile samochodów nie wiem… Może ze dwadzieścia? Wrażenie było takie, jakby znów nastał stan wojenny i spodziewany był zamach na panującą władzę. Myślę, że nawet papież nie ma tak silnej obstawy i wiele głów państw. To jest zadziwiające, tym bardziej, że ludzie z ulicy nie są przecież wpuszczani na spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. Wiem: bo chciałem pójść. Dowiedziałem się, że listy uczestników są robione dużo wcześniej… Nikt przypadkowy się nie wciśnie. To zastanawiające, dlaczego pan prezes tak mocno obawia się spotkania ze zwykłymi ludźmi? Aż tak bardzo źle ocenia swoje notowania, że obawia się zamachowców? A może trudnych pytań? Dzień przed wizytą posła Jarosława Kaczyńskiego w Kędzierzynie-Koźlu mój zięć wieczorem przejeżdżał autostradą A1. I gdy był w okolicach Gliwic, dogoniła go kolumna samochodów z włączoną sygnalizacją świetlną. Zgodnie z przepisami zjechał na prawy pas drogi, by przepuścić zbliżające się auta. W trakcie wyprzedzania zaczął liczyć przejeżdżające obok uprzywilejowane pojazdy. Doliczył się aż 10 policyjnych „suk” oraz jednej karetki pogotowia! Oczywiście w samym środku kolumny przejeżdżały dwie czarne limuzyny na warszawskich numerach rejestracyjnych.
Uwaga! To tylko fragment artykułu. Zanim skomentujesz przeczytaj całość w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 29 listopada - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze