- Jak długo maluje Pani porcelanę?
- Od 1976 roku maluję jako twórca ludowy, czyli to już 46 lat.
- Umiałaby Pani oszacować, ile sztuk wyszło spod Pani ręki?
- O nie! Tego się nie da policzyć, to będą tysiące…
- Jak to się stało, że zaczęła Pani zdobić porcelanę wzorem ludowym? To przecież bardzo trudne i rzadkie.
- To prawda, twórców ludowych malujących porcelanę jest bardzo mało, w przeciwieństwie do kroszonkarzy, których w konkursach bierze udział zawsze cała armia… A zaczęło się właśnie od zdobienia jaj. W 1976 roku po raz pierwszy wzięłam udział w wojewódzkim konkursie kroszonkarskim, jaki odbywał się wtedy w Otmęcie i zostałam tam zauważona przez opolską Cepelię. Tuż po tym konkursie prezes Cepelii Jerzy Matysek zwerbował nas – laureatki konkursu do pracy przy malowaniu porcelany wzorem opolskim. Zostałam zatrudniona w Cepelii w księgowości na etacie – bo mój zawód wyuczony to jest księgowa - a do tego dodatkowo miałam drugą umowę o pracę jako chałupnik i była to praca nakładcza. Wyglądało to tak, że Cepelia dawała mi surowiec i farby, a ja w domu malowałam. Od razu pracowałam więc na dwóch etatach, ale jeśli chodzi o porcelanę, to były wyznaczone normy, które trzeba było wypracować. To było bardzo trudne, dlatego choć sporo osób wtedy próbowało, większość szybko rezygnowała. Później, jak już dzieci mi podrosły, zaczęłam szukać lepiej płatnej pracy i znalazłam taką w urzędzie skarbowym, gdzie pracowałam 25 lat aż do emerytury. Ale dalej zajmowałam się chałupnictwem…
- Kroszonkarstwo z malowaniem porcelany łączy tylko wzór opolski. Nie było Pani trudno się przestawić?
Szczegóły i więcej informacji z powiatu krapkowickiego w aktualnym wydaniu Tygodnika Krapkowickiego z 31 października - e-wydanie dostępne tutaj.
Napisz komentarz
Komentarze